czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 14

     *Violetta*
-Czekamy na niego już 15 minut!-zawołałam lekko podenerwowana
- Violka uspokój się. Hormony cię opętały- zaśmiał się jak zwykle nie poważny Andres
-Jak ja mam się nie denerwować jak jemu mogło się coś stać!!-wołałam nie ustannie
-Viola....spokojnie-podeszła do mnie Naty i złapała mnie za ramiona
-Widzisz Andres, ona potrzebuje wsparcia a nie śmiania się z jej stanu-powiedziała jak zawsze spokojnie Natalka
-Kiedy on wreszcie przyjdzie!-wołał zdenerwowany tak jak ja Marco

*Leon*
Nie no co ja pacze! Zostanę tatulkiem!!
Jakby to powiedział mój kuzyn
-I'm a dad!!-krzyknąłem. Tak on.. no jakby to powiedzieć... jest dziwny xD
Po ogarnięciu się, zajarzyłem, iż siedzę tu od 40 minut! Już dawno powinienem być u Marco! Ugh.... na szczęście mieszka dwa domy dalej....  Jak oparzony wybiegłem z domu (oczywiście nie zapominając o jego zamknięciu), i pobiegłem na Wielkanocny obiad do Marcesci. Gdy weszłem do mieszkania  wcześniej wymienionych osób, przywitały mnie.... Cami i Lu???.... Coś tu nie gra, co ja takiego zrobiłem??
-Heeej dziewczyny- przywitałem się nie pewnie
-Witamy- odpowiedziały złowrogo.
Weszłem do środka, zdjąłem kurtkę i buty, a one nie nadal nade mną stały...
-O co wam chodzi?-zapytałem w końcu
-A nic wiesz, spóźniłeś się 20 minut, a wszyscy się denerwowali!- wybuchła Cami
- A szczególnie Viola i Marco-dodała
- Emm... no ale jak widać nic mi nie jest, po prostu miałem problem z uświadomieniem sobie pewnej rzeczy....-westchnąłem
- Idź i nie gadaj, bo wszyscy przy stole czekają- powiedziała Ludmiła już z szczerym bananem na twarzy.
Wszedłem do salonu, usiadłem na swoim miejscu obok Maxiego i Andresa.
Po kilku minutach rozmów przy stole...
    -Ej Marco pitko się skończyło, poszedłbyś po kolejny karton soku?- zapytała Marco Francesca
    - No ale....-zaczął
 - Ja pójdę, i tak muszę w końcu rozprostować nogi- powiedziała Violetta
- Dzięki- puścił jej oczko Marco. Violetta wstała i poszła do kuchni...
- Idioto, co tak stoisz, idź do niej i to załatw- powiedziała Ludmiła
- Eeeee tylko,że ja siedzę- odparłem
- Oj tam, oj tam idź do niej kretynie- powiedziała Camila.
Wstałem i ruszyłem do kuchni.... Viola stała tyłem więc...
     *Violetta*
Stałam w kuchni patrząc przez okno.... Nagle ktoś podszedł i objął mnie w talii... Od razu poznałam te jego zabójczo piorunujące perfumy.... Obróciłam się i spojrzałam mu prosto w te jego zielone oczy...
- Coś się stało?- zapytałam
- Oooo tak.... dużo się stało... Od jakiś 2 godzin jestem jednym z najszczęśliwszych osób na świecie- uśmiechnął się....ach... on tak szłodko się uśmiecha <3
-Czyli jednak się ciszysz- powiedziałam tak że prawie nikt by tego nie usłyszał.... Niestety wyjątkiem musi być Leon..
-Słyszałem... Violetto... powiedz mi jakbym mógł się nie cieszyć? Przecież mam wszystko czego każdy człowiek chce... narzeczoną, dziecko... -odparł patrząc w moje oczy.
-Kocham cię-odpowiedziałam i namiętnie go pocałowałam
-Ja ciebie także- uczynił czynność wcześniej wykonaną przeze mnie.
Nagle zza drzwi dobiegło słyszalne
-UUUAAAA- w wykonaniu chłopaków...ugh... co ja z nimi mam... -_-
-Eghem- powiedział Leon, a oni pchnięci jeden przez drugiego powywalali sie na podłogę, przed drzwiami...
-Marco! I co sprawdziłeś czy są gotowi?- powiedziała szeptem Fran
-Na drugie dziecko? A to owszem... tylko zabrakło mi w nich rozbierania-powiedział głośno Marco podnosząc się z podłogi
-EEEEE..... a co tu jest grane- powiedziałam
-A nic nic... chodźmy do stołu-powiedziała na poczekaniu Nata.
Po skończonym posiłku..
-A no właśnie Leon... musisz iść do nas na szkolenie...-odezwał się Maxi
-A w jakiem celu?-zapytał Leon?
- No w takiej sprawie.. eghehm.. no wiesz o co mi chodzi-powiedział Maximillian
-To ty raczej do niego- zaśmiałam się
-Nie nie śmieszne, ty Viola idziesz do dziewczyn na szkolenie... chyba,że załatwimy Ci nagiego trenera, a Leonowi nagą trenerkę- powiedział Marco
-To ma być jakiś szantaż!?-zapytałam oburzona
-Nie..tylko wybór- odezwała sie Camilla
-Ogh... no dobra... dziewczyny kiedy pierwsza lekcja?- zapytałam
-Z trenerem czy z nami?-zapytała Fran
-Z wami- odpowiedziałam zażenowana
-Jutro o 10.00-odparły
_________________________________________
Soryy nie zabijajcie, że tak późno
Poproszę o komentarze, gdy czytacie zostawcie po sobie chociażby kropkę, przecinek co kolwiek
z góry thx :*

1 komentarz:

  1. no przyznaje że dawno nie pisałaś i nwm o co chodzi ale wybaczam ci bo dodałaś i spokojnie ja nie zabijam ludzi hehe. Pozdrawiam. życzę weny. O jestem pierwsza. <333

    OdpowiedzUsuń