piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 6

Francesca
Gdy odsłuchaliśmy nagrania rozmowy byliśmy w szoku, czuliśmy a przynajmniej ja czułam się za to wszystko odpowiedzialna, bo to przez zemnie teraz są w szpitalu, gdybyśmy nie chcieli się zemścić to byśmy dajmy przykład o popijali kawę przed telewizorem, lub w ogrodzie...
-Marco, a będziesz nas informował na bierząco??-zapytala Ludmiła
-No jasne, jeśli w ogóle do mnie zadzwonią-odpowiedział mój mąż, po czym odszedł
- Nie wiem jak wy ale ja czuję się winna...-zaczełam
-Myyyy teeeż-odpowiedziała reszta gromadki która była zamknięta w pokoju
-Ej a może zadzwonimy do szpitala zapytać się co u nich słychać??-zaproponowała Naty
-Tylko teraz do którego w Aires jest masa szpitali, a co dopiero w kraju...-powiedziała Camila
-No to nic się nie dowiemy....-zrezygnowana ogłosiłam, po czym wybuchnęłam płaczem a za mną wszystkie dziewczyny
-Chcecie jeść??-zawołał przez drzwi Marco
-Taaaaaak-odpowiedzieli chlopacy.
-Nieeeeeeee-wrzasnęlysmy przez płacz w tym ja najgłośniej
-Skarbie co się stało??-zapytał
-Nic, ciebie to nie obchodzi, bo to ty spiskujesz z Leonettą!!!-wrzasnęłam
-Kochanie, to mnie bardzo dużo obchodzi...no dobra na początku z nimi spiskowaałem bo miał być z tego niezły ubaw, ale po ich wypadku skapnałem się że jedyny klucz który miała Viola zginął gdzieś na ulicy w trakcie wypadku-oglosił
-No dobra a teraz w nagrodę zrób naleśniki z czekoladą-rozkazałam
-Już sie robi ptysiu-zawołał i zbiegł po schodach
Violetta
Właśnie siedziałam wtulona w Leona na kanapie, akurat oglądaliśmy jakiś film nagle z góry zbiegł Marco
-Violu do patelni naleśniki robić..
-Co!?-zawołałam
-Pstro.40 naleśników na górę i 20 tu myk myk do patelni-powiedział
-O nie yak dobrze to nie ma dziś panowie zrobią obiad teraz won mi z oczu i do patelni-podniosłam się z Leona i usiadlam na drugim końcu kanapy
-Ale....-zaczął mój narzeczony
-Żadnego ale bieg do kuchni za 10 sekund chce widzieć was smażących naleśniki-powiedziałam
-Już idę mamo-powiedział Leon i rozsiadł się na kanapie
-To szczyt Leon! Ja wychodzę niewiem kiedy wrócę może nawet jutro ale wy macie zrobić im ten obiad!-powiedziałam wstając z kanapy
-A gdzie będziesz??-zapytał Leonardo
-Najdalej od ciebie-poweidziałam i skierowałam się w kierunku drzwi
-Będę tęsknił-powiedział z opuszczonom głową
-Ja też ale jestem zła bo sobie ze mnie żartujesz a to nie fajne-chwyciłam za klamkę i wyszłam.Usiadłam na ławce naprzeciwko domu i sluchałam śpiewu ptaków...Po godzinie postanowiłam wrócić
-Aaaaaaaaaa-zawołałam widząc bałagan  w kuchni
-Co się stało??-zapytał mnie natychmiast będący obok mnie Leon
-Nic..ale wiesz że to ma być sprzątnięte??-zapytaałam
-No wiem, właśnie daliśmy im jedzenie nieotwierając drzwi-powiedział
-Ale jak?
-No ja z Marco po jednym pod drzwiami przesuwaliśmy-zaśmiał się
-Acha...
-Chcesz spróbować??
-No jasne-odparłam, i poszłam do kuchni zjadłam ich ,,naleśnika" ale natychmiast na oczach chłopaków pobiegłam do łazienki
-Vilu nic ci nie jest??-zapytał Leon
-Marco biegiem na górę mówić by tego nie jedli!-rozkazałam
-Ale czemu??-zapytali obaj
-Bo nie dodaliście ani mleka ani mąki!!!-zawołałam
-No nie dodaliśmy a to coś starsznego?-zapytał Marco
-Tak oni się otrują!!-zawołałam, i po chwili Marco wrzeszczał coś do nich na górze
-Nigdy ale to nigdy nie dotkniecie niczego w kuchni!-zezłościłam się
-Przepraszamy Violu-odpowiedział Leon i...Marco z talerzem ,,naleśników"
-Czy ktoś to ugryzł?-zapytałam
-Tylko chłopacy....-odpowiedział Marco
-Im nic nie będzie najbardziej martwiłabym się o Lu i Cami jeśliby to zjadły-rzekłam
-Co ty tak się ostatnio troszczysz o Lu i Cami??-zapytał mnie Leon
-One są w ciąży idioto-powiedziałam i weszłam do salonu
-Uuuuaaaa-zawyli chłopacy z kuchni ( da się domysleć dlaczego hyhyhm no wiecie o co mi chodzi)
-Violu a czemu ty nie jestes w ciąży??-zapytał mnie Marco
-A czemu Fran nie jest w ciąży??-zadałam pytanie
-No...em..no..eee-nie umiał się wypaplać
-No właśnie-powiedziałam i rozłożyłam się na kanapie, a chłopacy usiedli na fotelach i grali w Fife 14 to taka badziewska gra o piłce nożnej.Z naszego relaksu wyrwały nas krzyki:
-My chcemy jeść!!! My chcemy jeść!!!
-Violu idź coś zrobić bo jak my to wiesz...-mówił Leon
-Wiem ale teraz dam wam przepis i to zrobicie już marsz do kuchni!-zawołałam
-No ale Vilu, Violu, Violuś-słodził mi Leon
-Boli mnie już głowa od tych waszych narzekań!Ale dobra pójdę by mieć juz święty spokój-krzyczałam i poszłam do kuchni. Po chwili oboje pojawili się obok mnie robiącej ciasto na naleśniki.
-Przepraszamy Violetta, ty idź do salonu a my usmażymy naleśniki-powiedzieli, a ja tak jak kazali poszłam w stronę salonu i po drodze dałam buźaka w policzek Leonowi i przybiłam ,,żółwika gwałciciela" Marco
-Nie będziesz gwałcić żółwika mojej narzeczonej!!-zagroził Leon
-A jak tak to co?-zapytał Marco
-To zgwałce twojego-zagroził Leoś
-Nie możesz!!Mój żółw jest bezcenny!!-zaprzeczał Marco
-Dosyć, nie będziecie  się kłócić o jakieś żółwiki a teraz smażyć naleśniki, bo jestem głodna i ci na górze też-powiedziałam i zabrali się do pieczenia.
      Leon
Właśnie podrzucaliśmy pod drzwiami tym razem jadalne naleśniki
-Macie jedzcie-powiedział Marco
-Tylko się nie otrujcie-powiedziałem, ups wymskło mi się
-Leon!?-zawołali przyjaciele zamknięci w pokoju
-Tak, właśnie miałem wam powiedzieć że przed chwilą wypuścili go ze szpitala-powiedział Marco
-A co z Violą??-pytały dziewczyny
-Viola... z nią coraz lepiej lekarz mówi, że powinna jutro się wybudzić-powiedziałem udawając smutnego
-To teraz nas wypuście!-zażądali
-Nie możemy, klucz jest w szpitalu-powiedziałem na co Marco skarcił mnie wzrokiem
-Aha czyli nie wpadł do studzienki???-zapytała Lu
-No nie...-powiedział Marco
-Aha czyli Viola w śpiączce też jest ukartowana??-podejrzewała coś Fran
-Nie nie-mówilismy zmieszani
-Wypuście albo wywarzymy drzwi-wrzeszczała Cami, a ona wraz z Ludmiła i Fran mają siłę za nas ośmiu chłopaków (jeśli czegos bardzo chcą).  Po chwili drzwi się otworzyły, dziewczyny popsuły zawias, och nowa robota dla mnie...
-CO WY ŻEŚCIE ZROBIŁY!!-wrzeszczałem, nagle zjawiła się Viola
-Co sie tu wypra,....-urwała i zaczęła się śmiać a ja z Marco razem z nią
-Z czego się śmiejecie teraz to my was zamkniemy!-wepchli nas do pokoju obok (czyli sypialni gościnnej) i zamknęli na klucz
-Ej mogliście chociaż zamknąć Marco w innym pomieszczeniu!!-wołałem
-Dobra-powiedziała Lu i weszła do pokoju
-Viola zapraszam do mnie-powiedziała Ludka
-Marco, nieVilu!-krzyczałem
-Ale chce jej tylko coś powiedzieć-usprawiedliwiała sie Ludmiła
   Violetta
Podchodząc do Ludmiły potknęłam się i uderzyłam głową o kąt stołu
-Auł-syknęłam i złapałam sie w bolące miejsce
-Violu, przepraszam nic ci nie jest?-zapytała Ludmi, wzięłam rękę z bolącego miejsca i bardzo się przestarszyłam bo moja dłoń była czerwona.....
-Matko, muszę iść do łazienki Fran chodź ze mną-pobiegłam z Francescą do łazienki wziełysmy apteczke i kombinowałyśmy coś z moją głową, kurna ale ja mam pecha...
                                              --W tym samym czasie w pokoju gościnnym Leon--
-Co jej jest bo ja niewiem dlaczego wybiegła z Fran-spytałem zdenerwowany
-Lepiej żebyś nie wiedział-powiedział Maxi
-Ale ja muszę to wiedzieć!-mówiłem bardzo zły
-Bo  Violetta....-zaczęła Cami i spojrzałą na Lu
-Ona.....-mówiła Ludmiła i zerknęla na Brodweya
-Vilu.....-mówił Brodwey popatrzył na Tomasa
-Viola ona....-mówił Tomas który spojrzał się na Marco
-Dobra idę na całość...Violetta-spojrzał się na Natalie
-I ja mam najgorzej... no dobra gdy Violetta uderzyła głową o stół to..
____________________________________________________
Przepraszam że tak długo mnie nie było ale mam popsutą ładowarkę od kompa i
tak trochę nie fajnie, proszę o wybaczenie, postaram się dodać dziś jeszcze jeden
                                      Buźki :*
                       


1 komentarz: